Podczas zbierania materiałów, jak i lektur historycznych doszedłem do wniosku, że stan cmentarzy przedstawia stosunek okolicznej ludności do grupy, która cmentarz założyła. Czym innym jest przecież cmentarz czynny, znajdujący się pod opieką parafii lub samorządu lokalnego, a czym innym cmentarz opuszczony. Co prawda prawo nakłada na samorządy pewne obowiązki w przypadku cmentarzy zabytkowych ale nawet wpisanie na listę zabytków nie chroni cmentarzy przed dewastacją. Nie chronią ich też płoty i mury. Chronić mogą tylko ludzie, tak jak tylko ludzie mogą je niszczyć. Stan cmentarzy pokazuje więc stan wiedzy o przeszłości jak i stosunek do zmarłych.
Kościół katolicki nie jest tu najlepszym przykładem opieki nad cmentarzami. Szczątki doczesne traktuje z szacunkiem tylko do pewnego momentu. To w tym wyznaniu przykościelne pochówki były co pewien czas rozkopywane i szczątki zmarłych były ponownie chowane, tym razem w mogile zbiorowej. Echem tego zwyczaju jest usuwanie nagrobków na cmentarzach po 20 latach. Ofiarą tego zwyczaju stało się wiele cmentarzy z I wojny światowej. Ciąg wydarzeń zwykle był podobny: cmentarz założony w pobliżu cmentarza katolickiego ustawowo podlegał ochronie samorządu lokalnego. Przekazany pod opiekę parafii stawał się miejscem do wykorzystania na kolejne pochówki. Tak zniknęły np. cmentarze wojenne w Janowcu i Pawłowicach. Dużo tu zależy od wiedzy i stosunku do zmarłych samego administratora cmentarza. Przecież istnieją cmentarze wojenne objęte opieką przez Kościół. Istnieją też cmentarze żydowskie objęte taką opieką. Tu przykładem może być kirkut w Sobieniach-Jeziorach, na który powróciły macewy użyte do brukowania placu przy plebanii (choć stało się to po wielu latach ich udeptywania). I to tylko jeden z przykładów. Ogólnie można jednak powiedzieć, że opiekę nad cmentarzami sprawują formalnie gminy, związki wyznaniowe i wolontariusze. Gminy chętnie pozbywają się problemu przekazując go parafii, a ta traktuje ten nabytek jak chce.
Innym przykładem cmentarza zniszczonego jest Nasutów. Tutaj cmentarz został przez rolnika zaorany i przeznaczony pod uprawy. Podobnie wygląda sytuacja cmentarzy na których dziś stoją budynki mieszkalne, przebiegają przez nie drogi. Nie było żadnych ekshumacji. Tak było w Puławach (cmentarze wojenne, żydowskie i prawosławny), w Białobrzegach (cmentarze żydowskie), Łaskarzewie (cmentarz żydowski), Pułtusku (cmentarz żydowski). Są też takie, które pozostają po prostu pustymi placami (Drzewica, Końskowola, Kurów, Gniewoszów itd.). Często brakuje nawet tablicy informacyjnej ale zdarzają się znicze. Bo ludzie pamiętają.
Te ślady pamięci ludzi można spotkać i na cmentarzach ewangelickich, najczęściej zakładanych przez osadników niemieckich, którzy odeszli w 1944 r. Ich cmentarze pozostają w stanie najgorszym i często poza jakąkolwiek opieką. Tutaj, tak jak w przypadku cmentarzy z I wojny światowej spotykam się z argumentem, że są to cmentarze niemieckie – jakby to miało usprawiedliwiać dewastację. Podobny argument pojawia się i w przypadku cmentarzy żydowskich. Prawosławnym dostaje się od „ukraińskich”. Motyw nienawiści narodowej przez wielu rozmówców traktowany był jako oczywisty i usprawiedliwiony. Ale są i takie miejsca, które nie znalazły się wśród opisanych na tej stronie. Może to jest dla nich dobre miejsce.
Cmentarz katolicki w Sarnach (woj. lubelskie; powiat rycki; gmina Ułęż), który po przeniesieniu parafii i cmentarza parafialnego do Parafianki został częściowo zajęty przez stawy hodowlane, a pozostały jego teren jest wykorzystywany jako nielegalna kopalnia piachu. Zdarza się, że na lokalnych budowach z piachu wychodzą ludzkie kości.
Cmentarz wojenny w Kustrawie (woj. podkarpackie; powiat niżański; gmina Krzeszów), z którego wydobywano wg relacji mieszkańców „takie garnki” w których sadzono kwiatki w ogródkach (pikielhauby?). Ci sami ludzie mówili o cmentarzu w sąsiedniej Podolszynce, gdzie z piachem wydobywano ludzkie kości. Cmentarz w Kustrawie miał nawet wpis do rejestru zabytków w nieistniejącym już województwie tarnobrzeskim (493/93), a o cmentarzu w Podolszynce wcześniej nie słyszałem.
Zdjęcia więc z założenia dokumentują nie tylko stan cmentarzy ale też stan pamięci i znajomości historii lokalnej. W przypadku cmentarzy z I wojny światowej jest to też znajomość historii kraju, ponieważ świadomość uczestnictwa Polaków w tej wojnie w mundurach wszystkich zaborców też wpływa na stosunek do cmentarza i poległych.
Mam nadzieję wciąż poszerzać listę miejsc odwiedzonych i opisanych. Rozpocząłem w 2009 r.